Waligóra – wycieczka w przeklęte Góry
Przeklęte góry? Góry Kamienne całkiem mnie zaskoczyły, pod względem trudności, ale również pod względem pięknych widoków.
Spis treści
- Parking i początek szlaku
- Szczyt Kostrzyna
- Waligóra
- Pętla wokół schroniska Andrzejówka
- Poza szlakiem
- Zamek Radosno
- Podsumowanie
- W pigułce
- Mapa
Góry Kamienne postanowiłem odwiedzić 2 maja, a więc kilka dni po tym jak tylko można było ponownie się przemieszczać w celach turystycznych.
Moim głównym założenie było to, aby wyruszyć raczej w mało uczęszczane miejsca, jak się jednak okazało Góry Kamienne przywitały (a właściwie to pożegnały) mnie raczej dość sporą liczbą turystów, pomimo tego że schronisko zamknięte (wydawanie posiłków z kuchni przez okno) to jednak termin „majówkowy” zrobił swoje.
Gdy już miałem cel, szukałem dalej aby dowiedzieć się, którędy iść, co przy okazji zobaczyć… no i w każdym miejscu trafiłam na informację iż zdobyć Waligórę można w 15 minut, wystarczy podjechać samochodem pod schronisko PTTK Andrzejówka i wejść dalej żółtym szlakiem. Jednak zawsze w następny zdaniu była informacja że szlak mocno rwie do góry. Na jednym z blogu Waligóra została nazwana przeklętą górą 😉
Parking i początek szlaku
Po około godzinnym rekonesansie, miałem już gotowy plan. Ze względu na to że postanowiłem nie wchodzić żółtym szlakiem. Około godziny 9:30 zaparkowałem w centrum wsi Sokołowsko i wyruszyłem czarnym, a następnie niebieskim szlakiem.
Po około 4 kilometrach okazało się że jednak Gór Kamiennych nie da się „oszukać”, od tej strony szlak również dość mocno wbijał się w górę. Jednak po około 30- minutowym mocnym podejściu dalsza droga jest już bardzo przyjemna, idziemy niemalże cały czas grzbietem.
Szczyt Kostrzyna
Moim pierwszym zapisanym celem był szczyt Kostrzyna, o którym znalazłem informację, że rozpościera się z niego całkiem ładna panorama na najbliższą okolicę – i faktycznie tak było. W tym miejscu warto zaznaczyć że z szczytu Waligóra nie zobaczysz prawie nic 🙂
Na Kostrzynie znajduje się ławeczka, z której widok jest chyba najpiękniejszym, w kierunku północnym, niestety w chwili mojego wejścia była zajęta, więc rozłożyłem się na ziemi.
Myślę że wejście na Kostrzynę zajęło mi około godziny do 1,5 czasu – idąc na prawdę spokojnym tempem i zatrzymując się co chwile, aby zrobić fajne zdjęcia. Jednak już tyle wystarczyło mi, aby stwierdzić że szlak mógłby być jednak nieco lepiej oznaczony, a jak się okazało pod koniec dnia – zdecydowanie mógłby być lepiej oznaczony, ponieważ 2 razy z niego zszedłem, za drugim razem również i grupa innych turystów zaszła nieco za daleko…
Waligóra – 936 m. n.p.m.
Idąc dalej niebieskim szlakiem, przechodzimy przez szczyt Suchawa, a następnie z skrzyżowania szlaków – żółtym, droga dość przyjemna i krótka na szczyt Waligóra. Tak jak wcześniej pisałem, ze szczytu raczej nie ma się co spodziewać pięknych widoków, dlatego spędziłem na nim nie więcej niż 10 minut.
Z góry zszedłem szlakiem przed którym wszyscy ostrzegali, aby raczej nie wybierać go na zejście, (tym razem) na szczęście śniegu brak, na deszcze też się nie zapowiadało więc wyruszyłem w dół… Faktycznie, szlak do najbezpieczniejszych nie należy. Dla osób młodych i sprawnych nie jest on jakimś sporym problemem, natomiast dzieci bądź osoby starsze mogłyby mieć problemy…
Pętla wokół schroniska Andrzejówka
Chwila przerwy przy schronisku PTTK Andrzejówka i ruszam dalej, na krótką pętlę szlakiem żółty i czerwonym. Chcąc iść nieco bardziej na dziko, z szlaku czerwonego wszedłem na szlak niebieski – faktycznie było bardziej dziko, a i w oddali udało się dostrzec nadciągający deszcz. To właśnie na tym szlaku… gdzieś musiałem źle skręcić 😉
Poza szlakiem
Gdy zarośnięta ścieżka zmieniła się w ścieżkę po której chodzą głównie zwierzęta pojawiła się pierwsza myśl, że coś musi być nie tak, dopiero po chwili usłyszałem nieco wyżej grupę turystów – początkowo pomyślałem że oni idą szlakiem czerwonym, który idzie właściwie równolegle do szlaku niebieskiego, jednak po dokładnym sprawdzeniu mapy, okazało się że to oni byli na szlaku niebieskim, a ja… właściwie to nie wiem 😉
Szybkie kroki pomiędzy drzewami, delikatna 'wspinaczka’ i już byłem na właściwym miejscu. Po wejściu na szlak czerwony szedłem za parą turystów, którzy w pewnym momencie po prostu odbili z drogi w jakąś leśną ścieżkę. Wtedy pomyślałem, że coś tu jest nie tak, zacząłem więc się rozglądać za oznaczeniami szlaku i podobnie jak w przypadku niebieskiego szlaku – oznaczeń nie zauważyłem. Po sprawdzeniu mojej pozycji postanowiłem iść dalej i takim sposobem dotarłem do szlaku zielonego, a więc do drogi asfaltowej, która prowadzi pod schronisko PTTK Andrzejówka.
Zamek Radosno
Na miejscu, krótka wymiana zdań z turystami, którzy podobnie jak ja zgubili szlak i dalej w drogę szlakiem zielonym. Zamek Radosno – a właściwie pozostałości… co przypomina w sumie ruiny wieży. Osobiście uważam że jeśli kogoś nie interesuje historia, to spokojnie można pominąć ten punkt wycieczki.
Podsumowanie
Idą dalej, krótki odpoczynek, po czym zaczął padać lekki deszcz, do końca mojej wędrówki miałem już tylko około 15 minut drogi W sumie trasa wyszła około 13 kilometrów i zajęła mi około 4 godzin.
W pigułce
- Szlaki dość mocno wyrywają do góry
- Niektóre części szlaków, mogłyby być lepiej oznakowane